Związek Zawodowy Pracowników Ruchu Ciągłego Elektrowni Bełchatów

Bajki "zielonych prezesów"...

Bełchatów stanął przed realną groźbą utraty miejsc pracy i upadku firm w rejonie. Ograniczanie i przesuwanie w czasie zleceń z oddziałów PGE GiEK S.A. w wyniku poszukiwania oszczędności już zaczynają odczuwać spółki  pracujące na rzecz oddziałów. Niestabilna polityka klimatyczna UE powoduje olbrzymią niepewność i zagrożenie dla polskiej energetyki i przemysłu.

Zagrożenie jest realne i rzeczywiste, w odróżnieniu od wirtualnych pieniędzy oferowanych przez UE jako osłodę za oddanie rynku energii i utratę miejsc pracy w sektorach poszkodowanych szaloną polityką klimatyczną UE.

O tym jak dalece „odlecieli” od rzeczywistości projektanci „zielonej polityki” przekonałem się biorąc udział w spotkaniu zorganizowanym przez posłankę  Anitę Sowińską. Cel zbożny - troska o przyszłość Bełchatowa ale już bez energetyki węglowej.  Zaproszeni goście niejednokrotnie wypowiadali się na łamach mediów o szansie dla Bełchatowa poprzez wykorzystanie środków na odbudowę i transformację z  UE.

Niektórzy twierdzą w tych wypowiedziach, że w miejsce 10 tys. obecnych miejsc pracy dzięki pieniądzom z Unii powstanie 60 tys. nowych. Jeden warunek, zgódźcie się na likwidację tego, co funkcjonuje tu dziś.

Ponieważ w regionie funkcjonuje najbogatsza gmina w Polsce, gmina , w której dzięki pieniądzom z bełchatowskiej elektrowni i kopalni stworzono komfortowe warunki do inwestowania w strefach przemysłowych  a mimo to nowych miejsc pracy nie przybywa w skali o jakiej piszą nawiedzeni eko-wizjonerzy.

Wyssane z palca pomysły łatwo przyjmuje papier, są one chętnie prezentowane - takie są prawie zawsze słodkie obietnice. Twarda rzeczywistość, która te obietnice weryfikuje dotyka niestety, nie tych wygłaszających te banialuki iluzjonistów, lecz zwykłych ludzi.

Stąd wydaje się logicznym podejście związków zawodowych i lokalnych społeczności: stwórzcie porównywalne miejsce pracy a dopiero  potem mówcie o transformacji i likwidacji tego, co tu funkcjonuje.

A  nie będzie to ani łatwe ani szybkie. Szybko się niszczy, zwłaszcza cudzą gospodarkę!

Polska potrzebuje czasu, czasu, którego Unia nie chce dać, ponieważ pobudki działania są zgoła inne, niż owe ekologiczno-klimatyczne.

Polska potrzebuje czasu dla wzrostu PKB /osobę. Powinien on być na tyle duży, aby społeczeństwo podźwignęło indywidualny koszt transformacji. Realny wzrost poziomu płac jest tu nieodzowny a wymaga to przecież czasu, czasu liczonego w dziesiątkach lat!

W tej sytuacji „jakoś to będzie” prezentowane przez władze nie wystarczy. Epokę biedy i wyplatania koszy z wikliny region łódzki już przeżył. Powrotu do takiego stanu być nie może! Postęp nie może oznaczać biedy i zapaści.

Artykuł dodał: Andrzej Nalepa

 

<< powrót do wszystkich aktualności

Logo
Projektowanie stron internetowych Master-NET | Polityka prywatności