Chłodnym okiem. Czyli jak nie wiadomo o co chodzi , to wiadomo, że chodzi o pieniądze
W roku 2007 analitycy przepowiadali, że przy ówczesnym tempie wzrostu zapotrzebowania na ropę i gaz, ropy wystarczy do 2030 roku a gaz skończy się 30-50 lat później.
Jaki byłby skutek ziszczenia się takiego scenariusza?
Zakładając , że nadal trwalibyśmy przy ropie i gazie (o węglu nie wspominając) czekałyby nas wojny o dostęp do kończących się złóż a świat pogrążyłby się prawdopodobnie w chaosie.
Należało rozpocząć wyścig z czasem. Wyścig po nowe technologie, najlepiej takie, których źródło wydaje się niewyczerpalne. Oznaczało to jednak olbrzymie nakłady na badania i wdrożenia. Ponieważ ludzie niechętnie z natury zgadzają się ponosić dodatkowe koszty, zwłaszcza jeśli nie widać ich uzasadnienia (tania dostępna ropa leje się z dystrybutorów) potrzebne było zmanipulowanie społeczeństw na światową skalę. Wymyślono, iż ocieplenie klimatu to skutek działalności człowieka (podczas, gdy jest to proces cykliczny w dziejach Ziemi, zaś sam rozwój przemysłu wpływa na ten proces w ułamku procenta). Poparta dużym kapitałem propaganda na niespotykaną wcześniej skalę dała efekt. Duża część społeczeństw uwierzyła , że ponosi odpowiedzialność za klimat i zgodziła się ponosić zwiększone obciążenia.
Bezprecedensowe nakłady na badania przyniosły olbrzymi postęp w technologiach potrzebnych do przejścia na odnawialne źródła energii. Ponieważ jednak stare technologie oparte na kopalinach są cały czas tańsze postanowiono je „podrożyć”. Wymyślony dodatkowy koszt w postaci podatku od emisji skutecznie eliminuje stare, choć nadal bardziej wydajne technologie. Pomocną nadal jest tu ww. propaganda. Skutek był łatwy do przewidzenia już w 2007 r.
Pewnie gdyby możni tego świata bardziej dbali o społeczeństwa a nie własne interesy polityczno- gospodarcze uniknęlibyśmy wielu spięć i konfliktów.
Chodzi o pieniądze. Duże pieniądze, które należy zainwestować w rejony, którym z powodów zmiany produkcji energii grozi zapaść gospodarczo społeczna.
Pieniądze potrzebne są też dla firm, które jeszcze są potrzebne, ale które wejdą w schyłkowy okres swego gospodarczego życia.
To nie wina tych firm, ani zatrudnionych w nich pracowników, że rzeczywistość kreowana przez polityków wymusza spadek zysków przez firmy i możliwość utraty dochodów (socjalno-płacowych) przez pracowników.
Czas usiąść do stołu i odważnie przedstawić racje wszystkich stron pamiętając , że chodzi o duże pieniądze.
Artykuł dodał: Andrzej Nalepa